kogo mówisz! - uniosła się Formoza, ale czarodziej uciszył ją gestem.<br>- Cierpiącym, w samej rzeczy, godzi się ulżyć - powiedział, wstając zza stołu. - Czy pan Reinmar Hagenau zechce mi pomóc? <br>- Oczywiście - Reynevan wstał również. - Oczywista rzecz, panie von Sagar. <br>Wyszli obaj. <br>- Oba czarowniki - zaburczał w ślad za nimi Buko. - Stary i młody. Czarcie nasienie... <br>* <br>Pracownia czarodzieja znajdowała się na najwyższej - i zdecydowanie najzimniejszej - kondygnacji wieży, z okien, gdyby nie to, że zapadł już zmrok, widać byłoby pewnie duży kawał Kotliny Kłodzkiej. Jak ocenił fachowym okiem Reynevan, pracownia była wyposażona nowocześnie. W przeciwieństwie do magów i alchemików starszej daty, z upodobaniem zamieniających swe warsztaty