Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
drzwi. Trawka, Trawka... dwudziestosiedmioletnie ciało, ślad kurzych łapek na skroniach... Czy naprawdę mógł widzieć, jak zmieniała się w małe dziecko?
- No chodź. Świec jeszcze nie ma.
- Nie chcę przeszkadzać.
- Jezu, przestań ględzić! To po to przyszłaś, żeby nie przeszkadzać?
Uścisnęli się serdecznie. Trawka przyniosła ze sobą zapach burzy i żubrzyc. Czuł tę woń wyraźnie w jej mokrych włosach, w przemoczonym ubraniu, czuł w jej całym ciele, które nieświadomie, na krótką chwilę poddane północnym, emanowało ich ciepłem. Jedna z kropel żubrzego deszczu błyszczała niebiesko na jej skroni. Trawka odchyliła głowę i kropla zbiegła delikatną strużką na policzek, wyrysowując tajemniczy zygzak. Gdyby mógł
drzwi. Trawka, Trawka... dwudziestosiedmioletnie ciało, ślad kurzych łapek na skroniach... Czy naprawdę mógł widzieć, jak zmieniała się w małe dziecko?<br>- No chodź. Świec jeszcze nie ma.<br>- Nie chcę przeszkadzać.<br>- Jezu, przestań ględzić! To po to przyszłaś, żeby nie przeszkadzać?<br>Uścisnęli się serdecznie. Trawka przyniosła ze sobą zapach burzy i żubrzyc. Czuł tę woń wyraźnie w jej mokrych włosach, w przemoczonym ubraniu, czuł w jej całym ciele, które nieświadomie, na krótką chwilę poddane północnym, emanowało ich ciepłem. Jedna z kropel żubrzego deszczu błyszczała niebiesko na jej skroni. Trawka odchyliła głowę i kropla zbiegła delikatną strużką na policzek, wyrysowując tajemniczy zygzak. Gdyby mógł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego