Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
do wnętrza sklepu, a potem z powrotem na faceta w kurtce. - Widział ich pan?
- Kogo? - Było zimno, więc nikogo nie zdziwił ruch splatanych na piersi ramion.
- No, tych co rozbili szybę... Byli jeszcze, jak pan przyszedł?
- Przyjechałem. Będzie pan to zapisywał? - zainteresował się na widok notesu.
- Taka praca - uśmiechnął się Dąbek. Jemiołczak zauważył, że i jego zaintrygowało coś w zachowaniu cywila.
- Przyjechał pan? - upewnił się. Tamten skinął głową i zaczął się obracać, wskazując gdzieś za siebie. - Wie pan co? Umówmy się, że tego nie słyszeliśmy. Będzie trzeba spisać szczegółowy protokół. Tych gnojków może złapiemy, a może nie, ale jak wyjdzie na
do wnętrza sklepu, a potem z powrotem na faceta w kurtce. - Widział ich pan?<br>- Kogo? - Było zimno, więc nikogo nie zdziwił ruch splatanych na piersi ramion.<br>- No, tych co rozbili szybę... Byli jeszcze, jak pan przyszedł?<br>- Przyjechałem. Będzie pan to zapisywał? - zainteresował się na widok notesu.<br>- Taka praca - uśmiechnął się Dąbek. Jemiołczak zauważył, że i jego zaintrygowało coś w zachowaniu cywila.<br>- Przyjechał pan? - upewnił się. Tamten skinął głową i zaczął się obracać, wskazując gdzieś za siebie. - Wie pan co? Umówmy się, że tego nie słyszeliśmy. Będzie trzeba spisać szczegółowy protokół. Tych gnojków może złapiemy, a może nie, ale jak wyjdzie na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego