wiadomo było, co robić. Niemcy postanowili wszystko zlikwidować. Oznaczało to zwolnienie 6,5 tys. pracowników w samych zakładach Rovera i wielu więcej u kooperantów. Dla regionu środkowej Anglii był to spory problem. Dlatego w ratowanie Rovera zaangażowały się władze lokalne i rząd londyński, tak jak dziś polskie władze próbują uratować Daewoo-FSO. Do akcji ratunkowej udało się namówić fundusz wysokiego ryzyka Alchemy Partners, który wprawdzie wyrażał zainteresowanie zakładami Rovera, ale nie krył, że po sfinalizowaniu transakcji chce zredukować zatrudnienie i produkcję nastawiając się na wytwarzanie elitarnych sportowych aut pod marką MG.<br><br>Szczęśliwie na horyzoncie pojawił się John Towers, były dyrektor Rovera