Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
płyn, tylko to piłam. Gdyby nie ona, już bym się nie podniosła.

Pewnej nocy rozpętała się burza z grzmotami i błyskawicami. Z grzmotami i błyskawicami pocisków. Rano SS-mani stali w dwóch szeregach. W jednym mężczyźni, w drugim kobiety. Kobiety przeważnie grube. Wszyscy z białymi opaskami na rękawach - jak przechrzczeni. Diabła nigdzie nie widziałam, może zmienił się nie do poznania. Kazano im przenosić zwłoki. Nie przeciągać, ale przenosić do wielkich dołów, wykopanych przez angielskie maszyny. Układali równo i delikatnie, w pięciu dołach, po dziesięć tysięcy w każdym. A myśmy stali i pilnowali. Jeśli ktoś z nich brutalnie pociągnął lub rzucił zwłoki
płyn, tylko to piłam. Gdyby nie ona, już bym się nie podniosła.<br><br>Pewnej nocy rozpętała się burza z grzmotami i błyskawicami. Z grzmotami i błyskawicami pocisków. Rano SS-mani stali w dwóch szeregach. W jednym mężczyźni, w drugim kobiety. Kobiety przeważnie grube. Wszyscy z białymi opaskami na rękawach - jak przechrzczeni. Diabła nigdzie nie widziałam, może zmienił się nie do poznania. Kazano im przenosić zwłoki. Nie przeciągać, ale przenosić do wielkich dołów, wykopanych przez angielskie maszyny. Układali równo i delikatnie, w pięciu dołach, po dziesięć tysięcy w każdym. A myśmy stali i pilnowali. Jeśli ktoś z nich brutalnie pociągnął lub rzucił zwłoki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego