Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
jechać na posiedzenie dobroczynności. Wyszliśmy razem do holu. Tu się okazało, że panią odwozi służący, którego ujrzałem w marynarce ani pasiastej, ani białej, lecz tym razem szarej ze złoconymi guzikami. Pan Campilli zostawał w domu. Kiedy mnie zatrzymał, nieprzyjemnie mi się zrobiło, gdyż uczynił to na znak żony, który zauważyłem. Domyśliłem się, że w wytworzonej sytuacji nie chce ze mną jechać czy też się razem pokazywać. Wolała dać znak mężowi niż nic oglądając się na mnie wsiąść do samochodu i odjechać. Wypadło to jednak jeszcze nieprzyjemniej.
Przeszliśmy do gabinetu. Poznałem od razu, że Campilli zorientował się w tym, co odczułem. Podwoił
jechać na posiedzenie dobroczynności. Wyszliśmy razem do holu. Tu się okazało, że panią odwozi służący, którego ujrzałem w marynarce ani pasiastej, ani białej, lecz tym razem szarej ze złoconymi guzikami. Pan Campilli zostawał w domu. Kiedy mnie zatrzymał, nieprzyjemnie mi się zrobiło, gdyż uczynił to na znak żony, który zauważyłem. Domyśliłem się, że w wytworzonej sytuacji nie chce ze mną jechać czy też się razem pokazywać. Wolała dać znak mężowi niż nic oglądając się na mnie wsiąść do samochodu i odjechać. Wypadło to jednak jeszcze nieprzyjemniej.<br>Przeszliśmy do gabinetu. Poznałem od razu, że Campilli &lt;page nr=38&gt; zorientował się w tym, co odczułem. Podwoił
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego