Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
dane mu było samemu wybrać stosowny moment na wejście. Drzwi bezszelestnie otworzyły się tuż przed nosem. - Zapraszam do środka, panie Jassmont. Jest pan oczekiwany.
Twardy akcent, Niemiec z Pomorza - poznał. Wszedł spokojnie, tak mu się przynajmniej zdawało. Do dużego, widnego pokoju, umeblowanego bez szczególnych osobistych akcentów. Pokój zamożnego urzędnika magistratu. Dwa obrazki na głównej ścianie: portret kobiety nieszczególnie urodziwej i zakole rzeki w górskiej krainie na przedwiośniu. Ten drugi o klasę lepszy od pierwszego. I ten jeden człowiek, gotowy, czekający. Z półuśmieszkiem. Właśnie ten półuśmieszek mógł zmylić, że ma wątpliwości, że czegoś jest niepewny. Ale nie, ten półuśmieszek należał do rytuału
dane mu było samemu wybrać stosowny moment na wejście. Drzwi bezszelestnie otworzyły się tuż przed nosem. - Zapraszam do środka, panie Jassmont. Jest pan oczekiwany.<br>Twardy akcent, Niemiec z Pomorza - poznał. Wszedł spokojnie, tak mu się przynajmniej zdawało. Do dużego, widnego pokoju, umeblowanego bez szczególnych osobistych akcentów. Pokój zamożnego urzędnika magistratu. Dwa obrazki na głównej ścianie: portret kobiety nieszczególnie urodziwej i zakole rzeki w górskiej krainie na przedwiośniu. Ten drugi o klasę lepszy od pierwszego. I ten jeden człowiek, gotowy, czekający. Z półuśmieszkiem. Właśnie ten półuśmieszek mógł zmylić, że ma wątpliwości, że czegoś jest niepewny. Ale nie, ten półuśmieszek należał do rytuału
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego