Ty jeden jesteś taki grzeczny, dobry. Już mi wszystko jedno, nie mogłam się powstrzymać. Już ja zrobię, że nic nie będzie. Tylko się nie martw. Leż tu przy mnie, ty mój kochany draniu.<br>I oddała mu się raz jeszcze.<br>Potem przyszedł Dziadzia. Lucjan, leżąc na swoim łóżku, udał, że śpi. Dziadzia zdjął marynarkę, nałożył swą flanelową kurtkę i wyciągnął się na łóżku. W ciszy wieczornej słychać było pykanie jego fajeczki. Lucjan, przyjemnie znużony, rozpamiętywał szczegóły dnia. Za oknami, padając na szyby, szemrały płatki śniegu. Upłynęła godzina. Do pokoju wpadł Zygmunt z okrzykami:<br>- Wyjeżdżam, wyjeżdżam! Już, gotowe! Jutro po południu. Sekretarz pana