w moim życiu za najważniejsze, nie wydarzyło się nigdy, że wymyśliłam tamten wieczór, czerwone zachodzące słońce, olbrzymi pomarańczowy księżyc, ptaki przestępujące z nogi na nogę, czarne ćmy, komarnice i kałużnice przelatujące między rachitycznymi olchami.<br> Nie! Nie wymyśliłam tamtej ścieżki wśród torfowisk, nie zmyśliłam, pamiętam. Zdarzyło się na pewno, trwało krótko. Dzisiaj nie umiem określić dnia, miesiąca, roku ani też przypomnieć sobie twarzy człowieka, a może innej istoty, która stała się wtedy moim przewodnikiem i prawdopodobnie uratowała mnie przed utonięciem.<br> Zabłocone buciki nagle stały się ciężkie i bałaś się, że na kolejnej z kęp, które przeskakiwałaś, pociągną cię w topiel. Wtedy on