osielstwo, chyba że bezbrzeżna nuda. Oj, Suzanne, bierze mnie chętka rozprawić się z tobą, zniszczyć w sobie twoim cierpieniem przeróżne rzeczy, które w ciągu całego życia niewoliły mnie i ściskały lepkimi mackami, och, ty Francuzko, ty paryżanko niewinna i ponętna.<br>Milczenie staje się nieznośne. Może bez zapowiedzi zacząć czytać Mickiewicza? Ech, też pomysł. Może powiedzieć coś nieprzyjemnego i zgrzytliwego i w ten sposób rozładować sytuację? Patrzę na Suzanne. Nie, zbyt mi jej żal. Więc może powiedzieć coś przyjemnego? Ale co? Nic takiego nie przejdzie mi w tej chwili przez gardło.<br>Bierze mnie ochota rozwiązać tę sytuację w jedyny możliwy sposób, prosty