Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
za dłoń i obróciłem twarzą do siebie.
- Przed trzema dniami - mówiłem cicho, prawie sycząc - utopiła się moja dziewczyna. Rozumiesz, ty?...
Mężczyzna wyrwał rękę i wrócił do poprzedniej pozycji. Na parkiecie, w świetle punktowego reflektora, stała zgrabna blondynka, ze złotym liściem na podbrzuszu i dwoma na piersiach. W pępku lśniło szkiełko. Facet wpatrywał się w kobietę i głośno oddychał. "Znakomita Lili" poruszyła kilka razy biodrami i zaczęła śpiewać:

Odszedłeś ode mnie, uwierzyć nie mogę i wciąż iść muszę przez smutku drogę. A wtedy dzięcioł gdzieś stukał w korę jak echo twych kroków nad martwym jeziorem.

Facet poruszył ustami, lecz nie wydobywały się
za dłoń i obróciłem twarzą do siebie.<br>- Przed trzema dniami - mówiłem cicho, prawie sycząc - utopiła się moja dziewczyna. Rozumiesz, ty?...<br>Mężczyzna wyrwał rękę i wrócił do poprzedniej pozycji. Na parkiecie, w świetle punktowego reflektora, stała zgrabna blondynka, ze złotym liściem na podbrzuszu i dwoma na piersiach. W pępku lśniło szkiełko. Facet wpatrywał się w kobietę i głośno oddychał. "Znakomita Lili" poruszyła kilka razy biodrami i zaczęła śpiewać:<br><br>&lt;q&gt;Odszedłeś ode mnie, uwierzyć nie mogę i wciąż iść muszę przez smutku drogę. A wtedy dzięcioł gdzieś stukał w korę jak echo twych kroków nad martwym jeziorem.&lt;/&gt;<br><br> Facet poruszył ustami, lecz nie wydobywały się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego