do reszty poorały mu twarz, a głowę pokryła szlachetna siwizna. Uścisnąłem mu prawicę.<br>- Co robisz, Zdzisiu?<br>- Po Tiranie szurnęli mnie na emeryturę - powiedział Zdzisio z goryczą. - Wiek, cholera. Żona założyła butik, a ja piszę pamiętniki.<br>- Całą prawdę, Zdzisiu?<br>- Moją prawdę, Jasiu. Właśnie piszę o tym, jak w 1947 organizowaliśmy wybory.<br>- Fałszowaliście, chcesz powiedzieć?<br>- I robiliśmy to z zapałem! Myśmy byli mafią, Jasiu. Ale mafią, pozbawioną chęci osobistej korzyści! Pieniądz w ogóle się nie liczył!<br>- Wiem, liczyła się władza.<br>- I powiem ci, Jasiu, jedno: byliśmy pewni, że kiedyś naród nam za to fałszerstwo podziękuje.<br>- I nie podziękował.<br>- Bo nie wyszło tak, jak