Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Bolesławskie Zeszyty Historyczne
Nr: 6
Miejsce wydania: Bolesław
Rok: 1997
uległem będąc czternastoletnim podrostkiem. Były to wizje otaczającego świata ukazane oczami artysty zwykłym zjadaczom chleba w zapadłej mieścinie.
Oto znane sosenki na piaskach o powykręcanych jakby od żaru słonecznego konarach koloru miedzi. Oto kwitnący sad na Czarnej Górze z sylwetką miasta w głębi..., oto Pomorzańskie Skałki i rozlewisko Błędowskiej Pustyni, Fiołkowa, Rabsztyn!
To pani Płonowska malowała... to obraz pani Płonowskiej - powtarzało się w tych okolicznościach nazwisko.
Wkrótce mogłem i ja samą zobaczyć - pierwszego w moim życiu artystę (paliłem się wówczas do farb olejnych i malarstwa).
Była szczupła, wysoka i pełna prostoty w swoim szarym kostiumie. Miała pudełko farb i stolik składany
uległem będąc czternastoletnim podrostkiem. Były to wizje otaczającego świata ukazane oczami artysty zwykłym zjadaczom chleba w zapadłej mieścinie.<br>Oto znane sosenki na piaskach o powykręcanych jakby od żaru słonecznego konarach koloru miedzi. Oto kwitnący sad na Czarnej Górze z sylwetką miasta w głębi..., oto Pomorzańskie Skałki i rozlewisko Błędowskiej Pustyni, Fiołkowa, Rabsztyn!<br>To pani Płonowska malowała... to obraz pani Płonowskiej - powtarzało się w tych okolicznościach nazwisko.<br>Wkrótce mogłem i ja samą zobaczyć - pierwszego w moim życiu artystę (paliłem się wówczas do farb olejnych i malarstwa).<br>Była szczupła, wysoka i pełna prostoty w swoim szarym kostiumie. Miała pudełko farb i stolik składany
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego