Typ tekstu: Książka
Autor: Dymny Wiesław
Tytuł: Opowiadania zwykłe
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1963
o to wiercenie, ale wiadomo było, po jakiego diabła myśmy
taki kawał drogi szli. Nie na odpust. O nie. Nawet gdyby nam tam
wszystkie nasze grzechy śmiertelne i nieśmiertelne kto chciał odpuścić
za darmo, toby nas na to nie namówił. Myśmy tam szli, bo to było tak:
Jechał ci kiedyś Franc przez Biry do Rudzicy, żeby tam bimber odstawić
dla jednego takiego, co go potrzebował. Jechał, ale nie dojechał, jak
to się trafia. Wrócił dopiero po paru dniach.
- Byłeś w Rudzicy i odstawiłeś bimber tam, gdzie miałeś? -
powiedziałem, jak go zobaczyłem.
- Nie.
- Nie pytam czemu. Oddaj więc bimber - czyj jest.
- Nie
o to wiercenie, ale wiadomo było, po jakiego diabła myśmy<br>taki kawał drogi szli. Nie na odpust. O nie. Nawet gdyby nam tam<br>wszystkie nasze grzechy śmiertelne i nieśmiertelne kto chciał odpuścić<br>za darmo, toby nas na to nie namówił. Myśmy tam szli, bo to było tak:<br>Jechał ci kiedyś Franc przez Biry do Rudzicy, żeby tam bimber odstawić<br>dla jednego takiego, co go potrzebował. Jechał, ale nie dojechał, jak<br>to się trafia. Wrócił dopiero po paru dniach.<br> - Byłeś w Rudzicy i odstawiłeś bimber tam, gdzie miałeś? -<br>powiedziałem, jak go zobaczyłem.<br> - Nie.<br> - Nie pytam czemu. Oddaj więc bimber - czyj jest.<br> - Nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego