Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
zarówno w gniewie, jak i śmiechu jegomość uspokoił się zupełnie.
I wówczas ujawniła się cała bezcelowość tej maskarady.
Kamienia naprawdę nie było w willi.
- Utopił mi się - wyznał ze wstydem pan Hipolit - kupiłem go, bo chciałem się z wami podroczyć, a potem go oddać panu Korniaktowi na zgodę. Dałem go Frankowi do wymycia, że to był zapaćkany szuwaksem. A ten gamoń utopił mi go w studni. Ale tego to już chyba pani dobrodziejce nie zapomnę, że mnie wzięła za złodzieja.
Pani Romeyowa zaprzeczyła gorąco. Nie, nie, cóż znowu! Chodziło wyłącznie o rozśmieszenie groźnego sąsiada. "Śmieję się - więc jestem rozbrojony". Czyż pan
zarówno w gniewie, jak i śmiechu jegomość uspokoił się zupełnie. <br>I wówczas ujawniła się cała bezcelowość tej maskarady. <br>Kamienia naprawdę nie było w willi. <br>- Utopił mi się - wyznał ze wstydem pan Hipolit - kupiłem go, bo chciałem się z wami podroczyć, a potem go oddać panu Korniaktowi na zgodę. Dałem go Frankowi do wymycia, że to był zapaćkany szuwaksem. A ten gamoń utopił mi go w studni. Ale tego to już chyba pani dobrodziejce nie zapomnę, że mnie wzięła za złodzieja. <br>Pani Romeyowa zaprzeczyła gorąco. Nie, nie, cóż znowu! Chodziło wyłącznie o rozśmieszenie groźnego sąsiada. "Śmieję się - więc jestem rozbrojony". Czyż pan
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego