mógł nim poruszyć, zupełnie jakby był kawałkiem drewna. Dźwignął się wreszcie i poszedł do kuchni w poszukiwaniu czegoś do picia. Na szczęście żona Konczanina albo któraś z jego córek nastawiły mleko na zsiadłe. Prowadziły mu gospodarstwo, tyle ich było i wszystkie tak do siebie podobne, że nie mógł ich odróżnić. Gajowy miał same zresztą córki, w wieku od osiemnastu lat do dwóch. Nie wiadomo dlaczego radcy wydawało się, że są to dzieci osierocone. Okazało się jednak, że istnieje ich matka, ale leśniczego unika, chodzi bokiem, pod ścianami, zgięta w pół. Takiego nabrała zwyczaju jeszcze, na Wileńszczyźnie, gdzie pracowała w kuchni w