westchnąłem. - Szkoda, że tracę panią jako koleżankę. Pani okazała się jedyną przyzwoitą osobą w tym Instytucie.<br>- Na moim wysokim stanowisku mogę sobie pozwolić na względną przyzwoitość - uśmiechnęła się. - Dobrze, że pan nie ma żony i dzieci. Kiedy ktoś zmajstruje jakieś świństwo, zaraz tłumaczy, że ma żonę i dzieci.<br>Mój Boże! Gdyby ta kobieta była choćby o dziesięć lat młodsza! Padłbym jej do stóp, wyciągnął mój worek złota i namówił na wspólne życie gdzieś w domu za miastem, z dala od dogmatyków, rewizjonistów, kosmopolitów, partyzantów, patriotów i syjonistów.<br>- Czy pani lubi uprawiać ogródek, pani Janino?<br>- Skąd pan wie? Marzę o tym. Staram się