nie? - powtórzył z naciskiem.<br>- A jakże, przecież to chyba normalne. Dlaczego miałam nie wpuszczać, przecież gdyby nie on... Źle zrobiłam, synku?<br>Zygmunt przekręcił się na drugi bok, twarzą do ściany. Nie chciał na nią patrzeć. Własna matka, własna matka... Wszystko jasne. Od samego początku Północny realizował z góry obmyślony plan. Gdzie tam z góry! Z dołu, z dna piekieł! Węszył cierpliwie... Usidlił, wykorzystał miłość do chmur, by wepchnąć w mroczny korytarz obsesji, którym Zygmunt będzie uciekać, szukać kierunku i celu, aż do samej śmierci. Tak, czas spojrzeć w piekielne oczy prawdy - to, co stało się w oku Ewy i potem na dachu