Typ tekstu: Książka
Autor: Stawiński Jerzy
Tytuł: Piszczyk
Rok wydania: 1997
Lata powstania: 1959-1997
kątem oka jej żałosny wzrok. Właśnie młodzież skończyła kujawiaka.
- Niech żyje kierownik Piszczyk! - zawołał Antoszewski, przewodniczący koła, który miał od pierwszego przejść do naszego działu. - Koledzy, w górę kierownika Piszczyka!
Choć się broniłem, pochwyciło mnie natychmiast z pół tuzina silnych, młodych ramion.
- Dajcie spokój, koledzy! - wołałem. - Dlaczego mnie? Są godniejsi!
Gdzie tam! Przecież to ja byłem bohaterem wieczoru. O mało ze mnie wszystkiego nie wytrzęśli. Wytrzymałem z zaciętymi zębami to podrzucanie, zresztą przyjemnie mi było, że urządzili taką spontaniczną manifestację. Nie udało mi się spojrzeć na Kozienickiego, ale musiała go trząść febra. Robili to tylko za gwałtownie, wyżywali się w tym entuzjazmie
kątem oka jej żałosny wzrok. Właśnie młodzież skończyła kujawiaka.<br>- Niech żyje kierownik Piszczyk! - zawołał Antoszewski, przewodniczący koła, który miał od pierwszego przejść do naszego działu. - Koledzy, w górę kierownika Piszczyka!<br>Choć się broniłem, pochwyciło mnie natychmiast z pół tuzina silnych, młodych ramion.<br>- Dajcie spokój, koledzy! - wołałem. - Dlaczego mnie? Są godniejsi!<br>Gdzie tam! Przecież to ja byłem bohaterem wieczoru. O mało ze mnie wszystkiego nie wytrzęśli. Wytrzymałem z zaciętymi zębami to podrzucanie, zresztą przyjemnie mi było, że urządzili taką spontaniczną manifestację. Nie udało mi się spojrzeć na Kozienickiego, ale musiała go trząść febra. Robili to tylko za gwałtownie, wyżywali się w tym entuzjazmie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego