Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
W membranie wiaduktów zahuczał pociąg, obwieszczając miastu swój przyjazd. Na pewno wyglądał jak przesuwająca się taśma filmowa z perforacją wagonowych okien. Zygmunt dotknął ręką chłodnej szyby, tak jakby chciał pożegnać chmury, i położył się spać...
* * *
Pustynia. Piach i skwar, rozgrzane do białości żelazo lejące się z nieba. Ani jednej chmury. Gdzieniegdzie żałośnie suche kępki wydm. Zygmunt idzie w pasiastej pidżamie, która przypomina więzienny łach. Musi się spieszyć, ale braknie mu sił. List gończy dociera właśnie na biurka wszystkich policjantów na świecie, którzy przekazują rozkaz do wozów patrolowych. Zygmunt idzie wolno, a raczej powłóczy nogami. Piach po kostki. Pot. Pragnienie. W gardle
W membranie wiaduktów zahuczał pociąg, obwieszczając miastu swój przyjazd. Na pewno wyglądał jak przesuwająca się taśma filmowa z perforacją wagonowych okien. Zygmunt dotknął ręką chłodnej szyby, tak jakby chciał pożegnać chmury, i położył się spać...<br>* * *<br>Pustynia. Piach i skwar, rozgrzane do białości żelazo lejące się z nieba. Ani jednej chmury. Gdzieniegdzie żałośnie suche kępki wydm. Zygmunt idzie w pasiastej pidżamie, która przypomina więzienny łach. Musi się spieszyć, ale braknie mu sił. List gończy dociera właśnie na biurka wszystkich policjantów na świecie, którzy przekazują rozkaz do wozów patrolowych. Zygmunt idzie wolno, a raczej powłóczy nogami. Piach po kostki. Pot. Pragnienie. W gardle
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego