na posterunku. Tak samo głośno zamiatał, wycierał,<br>ustawiał, przestawiał, a choćby nadpalone knoty w świecach obcinał, to<br>tłukł się świecznikami, jak gdyby tylko chciał potwierdzić swoją<br>nieustającą obecność. Inna sprawa, że sporo miał tej krzątaniny. Nigdy<br>bym nie przypuszczał, że kościół, kiedy ucichną w nim wszystkie<br>nabożeństwa, staje się gospodarstwem. Gdzieś nawet znika jego<br>tajemniczość i trzeba zwyczajnie pozamiatać, postrzepywać, poustawiać,<br>powycierać wszystkie te figury świętych, święte twarze na obrazach,<br>ławki, konfesjonały, świeczniki i także ołtarz z Bogiem, a bez żadnego<br>namaszczenia.<br> Mimo że zajęty tą gospodarską krzątaniną, wciąż jednak pilnie zerkał<br>w moją stronę, czy siedzę na swoim miejscu, jak