nazwałem naszym, pomyślałem, że przecież Nel ich lubi zwłaszcza bez żon, i zwłaszcza Smoka, i powiedziałem im o Nel, że jedzie z nami, i od tego momentu ja, koń w ich zaprzęgu, zacząłem ponosić wóz wbrew ich zamiarom i woli, tak że musieli się zgodzić w końcu na kierunek do Gdzieś, na tę namotaną przez Nel drogę.) Podniosła ręce jeszcze wyżej, tragicznie zaplotła dłonie ponad czołem, artystka, a już stał obok niej, wypakowany z bagażu, hebanowy nagi Negr, bezwstydnie w złym guście, z niklowaną popielniczką w garści - przywlokła go na prezent dla mnie aż z Aleksandrii, ten seryjny niemiecki kicz, i