I nagle, w chwilę później, znacznie przeraźliwiej niż telefon rozległ się straszliwy, wysoki, pełen dzikiej paniki krzyk Białej Glisty!<br>W mgnieniu oka dom napełnił się hałasem. Obie z Alicją zderzyłyśmy się w pierwszych drzwiach, przez drugie przemocą przepchnęłyśmy niemrawo ruszającego się Bobusia. Zosia i Paweł wpadli od strony kuchni. Biała Glista, skulona na fotelu, zakrywała sobie twarz rękami i krzyczała. Telefon dzwonił. Bobuś zaczął wydawać jakieś niezrozumiałe przenikliwe okrzyki.<br>Ewa leżała na kanapie plecami do góry, w pozycji, w jakiej zazwyczaj sypiała Alicja. Gdyby Alicja nie stała obok mnie, byłabym przekonana, że to ona. Krótkie, czarne włosy miała identycznie rozczochrane, obie