może nie ściągał, mógł być wtedy podświadomie pod wpływem. Daj spokój, za bardzo utalentowany gość, żeby ściągał.<br>- No, zobaczysz, pokażę ci. Mniejsza z tym. Wiesz, że Dziadzia się tutaj sprowadza. Powinien już być.<br>- Tak? No, teraz to będzie bałagan.<br>Zaczynali się właśnie rozbierać, kiedy jakiś łomot rozległ się w kuchni. Gwar i zmieszane głosy. Wygięty jak tyka pod wpływem wiatru, z maleńką walizeczką w ręku i z niskim, bełkocącym coś mężczyzną u boku, stanął na progu, między alkową a pokojem - Dziadzia. <page nr=71><br>-<foreign> Że wu pri</> - zwrócił się do swego towarzysza. - <foreign>Że wu pri, mon ami... gran plezir... mon... towariszczi.</> Mili moi... drodzy