wiecznie strapiona i zła, teraz też zła, i gdy przetrzepuje pierzyny na płotku koło komory, co też z drewutni widać, to aż się pierze sypie z poszew.<br>Raptem daje pierzynom spokój, patrzy z natężeniem w dół ku drodze prowadzącej gdieś od Miasteczka, po czym, nie odwracając się, woła donośnie: - Hanula! Hanula!<br>Lecz Hanula już z bydłem daleko na uwrociu, koza się jej targa na powrózku, krowy leżą w cudzy bób - nawet się nie obejrzy.<br>Więc Ciotka krzyczy teraz: - Stefek, do ciebie mówię przecie, chodźże tu, chodź!<br>Podbiegłem z siekierą w ręce.<br>Skinęła dłonią wskazująco, za most na rzece koło tartaku.<br>Kręciło