Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
Bancz przełknął ślinę. Sytuacja, co tu dużo gadać, nie była dla niego najzręczniejsza. Nigdy nie była. I nic nie wskazywało, by kiedyś mogło się to zmienić.
- Właśnie - Otto Beess zabębnił palcami po stole, skupiony, zdawałoby się, wyłącznie na męczonym przez Ormian świętym. - Właśnie. Cóż to za rycerz, synu? Imię? Ród? Herb?
- Khem... - chrząknął kleryk. - Ni imię nie padło, ni ród... Ni herbu nie nosił, cały w czerń będąc odzianym. Aleć jam go już u biskupa widywał.
- Jak tedy wygląda? Nie każ się ciągnąć za język.
- Niestary. Wysoki, szczupły... Włosy czarne do ramion. Nos długi, by dziób... Tandem wejrzenie jakieś takie... ptasie
Bancz przełknął ślinę. Sytuacja, co tu dużo gadać, nie była dla niego najzręczniejsza. Nigdy nie była. I nic nie wskazywało, by kiedyś mogło się to zmienić. <br>- Właśnie - Otto Beess zabębnił palcami po stole, skupiony, zdawałoby się, wyłącznie na męczonym przez Ormian świętym. - Właśnie. Cóż to za rycerz, synu? Imię? Ród? Herb? <br>- Khem... - chrząknął kleryk. - Ni imię nie padło, ni ród... Ni herbu nie nosił, cały w czerń będąc odzianym. Aleć jam go już u biskupa widywał. <br>- Jak tedy wygląda? Nie każ się ciągnąć za język. <br>- Niestary. Wysoki, szczupły... Włosy czarne do ramion. Nos długi, by dziób... Tandem wejrzenie jakieś takie... ptasie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego