się to, co ważne. Wspaniale było wiedzieć, że mam kogoś, na kim mogę się oprzeć, kto pomoże, kiedy poproszę. Honorata zaczęła mówić: "wiesz co, taki tu przychodzi czarniawy, okno nam się zepsuło, to może on coś by na to poradził". Któregoś dnia przyniósł worek nieosiągalnego wtedy papieru toaletowego, co na Honoracie zrobiło wstrząsające wrażenie. Tak się to powoli jakoś układało, aż do dnia katastrofy.<br>W "Dyrygencie" jeszcze raz zagraliśmy z Andrzejem razem. W jednej ze scen Andrzej, który nie pił w ogóle, miał być pijany. Żeby zbliżyć się maksymalnie do prawdy, przed ujęciem wypił na raz pół litra. Chodził po ścianach