się o walory dydaktyczne, nie musiał uwypuklać morału. Mógł dzięki temu bywać niejednoznaczny, nie rozstrzygać wyraziście, co dobre a co złe, wprowadzać zakończenia otwarte, niedopowiadane, pozostawiające czytelnika w rozterce - zginął Kordian czy nie? - lub zakończenia groteskowe (jak w Śnie srebrnym Salomei), równie nie do zaakceptowania przez widzów]<br>Przytoczone wyżej słowa Hugo zdają się aż paradoksalnie nie przystawać do romantycznej wizji swobody artysty; zdają się bliższe oświeceniowemu dydaktyzmowi. Pozór to tylko; kilka stron dalej wykładnia sensu owych pouczających wartości dramatu ukazuje, że należy ich szukać pod kształtami groteski, wynaturzeń i zbrodni. Dramaturg ma tworzyć sztukę przyszłości, "malując obrazy wieczystej natury, które każdy