Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Płomyk
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1953
szersza lub się wydłuża. Na różne sposoby czci swoich bogów i co innego mu jest święte.

Jego różnorakie postacie wypełniają nasz dom. Twarz Eskimosa, okutana, wyglądająca babim sposobem z kaptura futer, i twarz czerwonoskórego, powiewającego diademem piór, są mi dziś równie znane i bliskie jak fotografie ciotek i wujów.

O Humboldcie i Stanleyu słyszałem więcej niż o dziadku Pawle lub wuju Świętopełku. Zresztą ciotki jakoś łatwiej od wujów mieściły się między Lapończykami i plemieniem Onów na wypukłej ziemi. Wacław Nałkowski był nie tylko geografem, był także pisarzem społecznym. Dla niego droga prowadząca w jutro była drogą do sprawiedliwości. Wszystko, co stawało
szersza lub się wydłuża. Na różne sposoby czci swoich bogów i co innego mu jest święte. <br>&lt;gap&gt; <br>Jego różnorakie postacie wypełniają nasz dom. Twarz Eskimosa, okutana, wyglądająca babim sposobem z kaptura futer, i twarz czerwonoskórego, powiewającego diademem piór, są mi dziś równie znane i bliskie jak fotografie ciotek i wujów. <br>&lt;gap&gt; <br>&lt;page nr=328&gt; O Humboldcie i Stanleyu słyszałem więcej niż o dziadku Pawle lub wuju Świętopełku. Zresztą ciotki jakoś łatwiej od wujów mieściły się między Lapończykami i plemieniem Onów na wypukłej ziemi. Wacław Nałkowski był nie tylko geografem, był także pisarzem społecznym. Dla niego droga prowadząca w jutro była drogą do sprawiedliwości. Wszystko, co stawało
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego