Wora mu zjechać, wora! - krzyczał, groźnie wymachując rękoma bombardier Grzela. - Wora z pastą! Haczyk wstał, potoczył błędnym wzrokiem dookoła i bez chwili zastanowienia skłamał:<br>- Dla dziewczyny wziąłem, bo u nich na wsi bieda! Niby jak miałem ją zeżreć po drodze przez las? <br>- Wściekle głodny jestem! - rzekł Janczur przyglądając się konserwie. - Innym razem jej zaniesiesz, a tę zaraz tutaj zjemy! <br>- Nie ma takiej możliwości! - protestował Haczyk. - Obiecałem, to przyniosę! Banasik podniósł głowę i łypnął na niego mętnym spojrzeniem.<br>- Jakieś problemy, młody? Problemy? - zapytał, dając jednocześnie do zrozumienia, że jedyna słuszna odpowiedź brzmi: "nie, nie mam żadnych problemów, bo problemy przysługują do stu pięćdziesięciu