triumfem Albertynki. Z królestwa stroju, z secesyjnego wydziwaczenia, co wiktoriańską obfitość mieszało z paryską pieprznością, wytrysnęła Młodość, symboliczna lub nie, jak chcecie; wybuchło niższe piękno, wszechmożliwość, nagość. Dzięki Złodziejaszkom.<br>Czy nie postąpili oni trochę tak jak Gombrowicz? Powiedział on kiedyś słowa bardzo znamienne: że przyrodzonym mu terenem działania jest lewica. Istotnie: był człowiekiem buntu, nowości, sceptycyzmu, nonkonformizmu... kaprysu nawet. Nic dziwnego, że adresował swe dzieła do niezadowolonych, do burzycieli. Ale nie po to, aby im basować! Nie, przy ogniu, rozżagwionym przez Hufnagla, Gombrowicz piecze swą własną artystyczną pieczeń, tak osobliwie przyprawioną sarmatyzmem i szlachetczyzną... Jego dzieło powstało dlatego, że stary świat