Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
dźwig unosi lekko trzy tony "Nord". Kadłub oswobadza się z rozpiłowanej klatki, która więziła go przez długą zimę. Smukłość wodnicy mknie w górę coraz wyżej pod uśmiechające się przelotnie zza niskich chmur słońce.
Jeszcze raz w dół listy: zawory denne - zamknięte, cynki przeciwkorozyjne - założone, prędkościomierz - przygotowany do wmontowania, śruba - sprawdzona.
Jacht kołysze się na wodzie, czterech przyjaciół - fala jest spora - chroni jego burty od kontaktu z nabrzeżem.
Płacę 35 tysięcy jenów. Żegnam się ze stocznią.
- Pomyślnej drogi, Andy. A to mały prezent. Buddyjski talizman chroniący od nieszczęść na morzu.
Właściciel stoczni wiesza mi na szyi małą kapliczkę pokrytą hieroglifami. Przezornie zatopioną
dźwig unosi lekko trzy tony "Nord". Kadłub oswobadza się z rozpiłowanej klatki, która więziła go przez długą zimę. Smukłość wodnicy mknie w górę coraz wyżej pod uśmiechające się przelotnie zza niskich chmur słońce.<br> Jeszcze raz w dół listy: zawory denne - zamknięte, cynki przeciwkorozyjne - założone, prędkościomierz - przygotowany do wmontowania, śruba - sprawdzona.<br> Jacht kołysze się na wodzie, czterech przyjaciół - fala jest spora - chroni jego burty od kontaktu z nabrzeżem.<br> Płacę 35 tysięcy jenów. Żegnam się ze stocznią.<br> - Pomyślnej drogi, Andy. A to mały prezent. Buddyjski talizman chroniący od nieszczęść na morzu.<br> Właściciel stoczni wiesza mi na szyi małą kapliczkę pokrytą hieroglifami. Przezornie zatopioną
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego