Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
igła, znów popłynęły tony walca, cienki tenor coś śpiewał po
niemiecku, a Jadźka z rozłożonymi rękoma wirowała po pokoju. Wydawało
mu się, że za chwilę uniesie się nad podłogę, wzbije w powietrze i
niczym biała gołębica uleci w niebo. Stał zapatrzony i nie widział, jak
zza rogu wysuwa się brat Jadźki z cebrzykiem pomyj. Tadzio zaszedł
Witię od tyłu i w chwili, gdy ten w swej wyobraźni trzymał w tym walcu
Jadźkę w ramionach - chlusnął na niego pomyjami, garnirując jego włosy
resztką marchwi i nitkami makaronu. Takim go właśnie ujrzała przez okno
Jadźka, wyrwana z kołowrotu somnambulicznego tańca krzykiem Tadzia:
"Podglądać
igła, znów popłynęły tony walca, cienki tenor coś śpiewał po<br>niemiecku, a Jadźka z rozłożonymi rękoma wirowała po pokoju. Wydawało<br>mu się, że za chwilę uniesie się nad podłogę, wzbije w powietrze i<br>niczym biała gołębica uleci w niebo. Stał zapatrzony i nie widział, jak<br>zza rogu wysuwa się brat Jadźki z cebrzykiem pomyj. Tadzio zaszedł<br>Witię od tyłu i w chwili, gdy ten w swej wyobraźni trzymał w tym walcu<br>Jadźkę w ramionach - chlusnął na niego pomyjami, garnirując jego włosy<br>resztką marchwi i nitkami makaronu. Takim go właśnie ujrzała przez okno<br>Jadźka, wyrwana z kołowrotu somnambulicznego tańca krzykiem Tadzia:<br>"Podglądać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego