Arafacie, który walczy o życie w podparyskim szpitalu, trzeba wesprzeć reformatorów i dysydentów w Autonomii Palestyńskiej. Arafat jest bojkotowany, ale dopóki trwa, ktoś musi pośredniczyć między Izraelem a świeckimi elitami palestyńskimi. Wiadomo, że takiej roli pośrednika podjął się Egipt, który obawia się Gazy kontrolowanej przez Hamas i Dżihad.<br><br>Może Europa? Jak dotąd, niestety, nie potrafiła ona ze swej strony przełamać impasu w konflikcie izraelsko-palestyńskim, bo zaangażowała się zbyt jednoznacznie po stronie skompromitowanego Arafata. Pozostaje, jak zwykle, USA. To Amerykanie mają lek na chandrę Gazy. Powinni pilnować, by plan Szarona nie zakończył się na Gazie, lecz posłużył do reanimacji "mapy drogowej" (szerokiego