Nikłym pąkiem wkraczają w nieznaną głąb lasu.<br>W dali - postrach na wróble przesadnie rękaty<br>Z zeszłorocznym rozpędem chyli się we światy,<br>Jakby chciał paść w ramiona pobliskiej cierpiałki, <br>Co naprzeciw cień w skrócie rzuca w piasek miałki.<br>W obłoku - obłok drugi napuszyście płonie.<br>Wróbel łeb zaprzepaszcza w swych skrzydeł osłonie,<br>Jak gdyby nasłuchiwał, co mu dzwoni w sercu?<br>Świat, zda się, dziś nam nastał, a na pola szczercu,<br>Gdzie zieleń swym wyrojem omgliła rozłogi,<br>Bocian, pod prostym kątem załamując nogi<br>I dziób dzierżąc wzdłuż piersi dogodnie, jak cybuch,<br>Kroczy donikąd, w słońca zapatrzony wybuch, <br>Co skrzy się, że go okiem zgarnąć niepodobna