Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
już tam był i pobili się - wyjaśniła. To było nawet logiczne. Ludzie na wsi nie żartują w kwestiach własności. - Gadał też z policją - ciągnęła Tola. - Na drodze spotkał dzielnicowego, wiesz, Racucha, co mieszka na kolonii, jak szedł z siatką kłusować nad Drwęcę. Próbował składać skargę. Ale Racuch nie chciał słuchać. Jak tam znów pojedzie, to pobiją się na sto procent.
Cholera!
- Może ja pana podwiozę? Pojedziemy samochodem - krzyknąłem w głąb stodoły.

- Pan masz samochód? - zdziwił się.
- Nowiutki. Sąsiadom oczy wyjdą na wierzch, jak zobaczą nas razem na przejażdżce.

Przestał zaciągać popręg na brzuchu konia. Dziadek lubił, jak to określał tata, wsiąść na
już tam był i pobili się - wyjaśniła. To było nawet logiczne. Ludzie na wsi nie żartują w kwestiach własności. - Gadał też z policją - ciągnęła Tola. - Na drodze spotkał dzielnicowego, wiesz, Racucha, co mieszka na kolonii, jak szedł z siatką kłusować nad Drwęcę. Próbował składać skargę. Ale Racuch nie chciał słuchać. Jak tam znów pojedzie, to pobiją się na sto procent.<br>Cholera!<br>- Może ja pana podwiozę? Pojedziemy samochodem - krzyknąłem w głąb stodoły. <br><br>- Pan masz samochód? - zdziwił się.<br>- Nowiutki. Sąsiadom oczy wyjdą na wierzch, jak zobaczą nas razem na przejażdżce. <br><br>Przestał zaciągać popręg na brzuchu konia. Dziadek lubił, jak to określał tata, wsiąść na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego