Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Chrzest ognia
Rok: 2001
się gwałtownie. - Zbędna mi jest kompania chwatów, bo nie idę do Nilfgaardu, by ocalić świat, obalić imperium zła. Idę do Ciri. Dlatego mogę iść samotnie. Wybaczcie, jeśli to nieładnie zabrzmi, ale reszta mnie nie obchodzi. A teraz odejdźcie. Chcę być sam.
Gdy po chwili odwrócił się, stwierdził, że odszedł tylko Jaskier.
- Miałem znowu sen - stwierdził krótko. - Milva, ja tracę czas. Ja tracę czas! Ona mnie potrzebuje. Ona potrzebuje ratunku.
- Mów - powiedziała cicho. - Wyrzuć to z siebie. Choćby straszne było, wyrzuć.
- To nie było straszne. W moim śnie... Ona tańczyła. Tańczyła w jakiejś zadymionej budzie. I była, cholera jasna, szczęśliwa. Muzyka grała
się gwałtownie. - Zbędna mi jest kompania chwatów, bo nie idę do Nilfgaardu, by ocalić świat, obalić imperium zła. Idę do Ciri. Dlatego mogę iść samotnie. Wybaczcie, jeśli to nieładnie zabrzmi, ale reszta mnie nie obchodzi. A teraz odejdźcie. Chcę być sam.<br>Gdy po chwili odwrócił się, stwierdził, że odszedł tylko Jaskier.<br>- Miałem znowu sen - stwierdził krótko. - Milva, ja tracę czas. Ja tracę czas! Ona mnie potrzebuje. Ona potrzebuje ratunku.<br>- Mów - powiedziała cicho. - Wyrzuć to z siebie. Choćby straszne było, wyrzuć.<br>- To nie było straszne. W moim śnie... Ona tańczyła. Tańczyła w jakiejś zadymionej budzie. I była, cholera jasna, szczęśliwa. Muzyka grała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego