ku niebu, zamknął oczy. Krzyknął, wydobywając z głębi gardła przeciągły skowyt, sprawiający, że skóra cierpnie, powieki drżą, a w myśli wkrada się dziwny niepokój. Magia...<br>Pierwsza przyleciała jaskółka. Przemknęła nad stadionem tak szybko, że nie każdy zdołał ją dojrzeć. Za to czarne pióro opadało powoli, wprost do misy z wodą. Jaskółka - sługa swej woli.<br>Drugi był gołąb. On leciał wolno, okrążył turniejowy plac, nim strzepnął swe pióro do kamiennego naczynia. Gołąb - sługa swego miejsca.<br>Sokół przybył trzeci, zszedł z podobłocznego szlaku, zanurkował w dół i już uciekał w górę, a jego pióro wciąż spływało z nieba. Sokół - sługa swego pana.<br>Gdy