do zjedzenia <orig>halasle</>. Nie cierpię zupy rybnej, w ogóle nie przepadam za rybami, no chyba, że w postaci IDEALNEGO filetu, ale jeszcze mi się nie zdarzyło, żebym nie znalazł kilku ości. Ostatnio jadłem tego nieszczęsnego dorsza (kilkanaście ości, z tego przynajmniej kilka mogłoby zabić) w Barze Morskim przy drodze do Jastrzębie Góry. Byłem już sam, zupełnie sam nad morzem, czasami tylko spotykałem się z Agatą, głównie dlatego, że zadeklarowała się jako lewaczka, i gdy szliśmy plażą do Władysławowa mruczała pod nosem "Cholerne, zadowolone z siebie burżuje, nie mogę na nich patrzeć" patrząc na wielodzietne rodziny maskujące się parawanami, zagłuszające przenośnymi radyjkami, wertujące