zboże w stertach, siano i większą część inwentarza, lecz nie ruszyli budynków, nie gromili domów.<br>W niespełna tydzień po wyjeździe Niemców pogromca bandy międzyborskiej, ataman Bidenko, zajął Antoniny. Komendantem placu został niejaki Jaworski, Rusin, ekskuchcik z sąsiedniego dworu. Przez próżność przybrał nazwisko głośnego partyzanta, z którym lubił się porównywać. "<q>Jeden Jaworski uratował Antoniny, drugi Jaworski je zniszczy</>" - zwykł mawiać. Była to zapowiedź dość mało pocieszająca. Brudni i <orig>złodziejowaci</> żołnierze rozkwaterowali się po domach i kradli, co im wpadło pod rękę, jak kruki. Komitet od rana do wieczora "ujadał" się z nimi w obronie pieczęci i tego, co głosił jako swoją własność