za chwilę, a za to zadziała fala, która wepchnie mnie z powrotem. Dzięki odpływowi wypłynąć wprawdzie wypłynę, ale nie wiadomo, w jakim stanie. Odpływ mnie pociągnie, fala popchnie, puknę czymś w coś... Popędziłam do sterówki.<br>"Tylko spokojnie - powiedziałam do siebie, bo ręce mi się trzęsły. - Tylko spokojnie, nie gubić kluczy!..."<br>Jeden za drugim wtykałam w miejsce uznane za stacyjkę. Któryś powinien pasować, jeśli żaden, to koniec! Na powrót tej kobyły nie wepchnę, zwłaszcza teraz w czasie odpływu. Przypływ zaklinuje mnie w przesmyku, znajdą mnie tu i odetnę sobie ostatnią drogę ucieczki. W rezultacie rzeczywiście trzeba będzie pryskać na piechotę...<br>Została mi jeszcze połowa