Typ tekstu: Książka
Autor: Choromański Michał
Tytuł: Zazdrość i medycyna
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1933
niepodejrzliwie.
Klasnęła dłońmi.- Jakiż ty jesteś kretyn!... - i słowo "kretyn" wypowiedziała jak najczulszą pieszczotę. - Przecież jestem w płaszczu! - Zawinęła szalik w papier, a potem włożyła na siebie kapelusz i nieprzemakalny żótławy płaszcz.
- Chodźmy!... - zawołała.
Na progu zatrzymał ją raz jeszcze i powtórzył:
- Więc dziś, zaraz!... Trzeba już z tym skończyć! Jestem zmęczony pracą. Gdy wejdziesz w moje życie, dodasz mi siły... potem nigdy mnie już nie opuścisz, prawda?.. Oświetlił latarką jej twarz, zobaczył głębokie uczciwe spojrzenie i usłyszał:
Nigdy ! Westchnął głęboko. Przez cały czas, kiedy szli po schodach, słyszał nabrzmiały radością głos. Rebeka mówiła o tym, że jej nie będzie już trudno
niepodejrzliwie.<br>Klasnęła dłońmi.- Jakiż ty jesteś kretyn!... - i słowo "kretyn" wypowiedziała jak najczulszą pieszczotę. - Przecież jestem w płaszczu! - Zawinęła szalik w papier, a potem włożyła na siebie kapelusz i nieprzemakalny żótławy płaszcz.<br>- Chodźmy!... - zawołała.<br>Na progu zatrzymał ją raz jeszcze i powtórzył:<br>- Więc dziś, zaraz!... Trzeba już z tym skończyć! Jestem zmęczony pracą. Gdy wejdziesz w moje życie, dodasz mi siły... potem nigdy mnie już nie opuścisz, prawda?.. Oświetlił latarką jej twarz, zobaczył głębokie uczciwe spojrzenie i usłyszał:<br>Nigdy ! Westchnął głęboko. Przez cały czas, kiedy szli po schodach, słyszał nabrzmiały radością głos. Rebeka mówiła o tym, że jej nie będzie już trudno
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego