najbliższymi, z moją przyrodą, z moimi górami, z moim niebem. Stało się zupełnie inaczej, niż planowałem, niż marzyłem. Po uwolnieniu z Dachau - już byłem księdzem - nasz przełożony zakonny, Francuz, o. Debois, zwrócił się do nas z propozycją wyjazdu na misje do Rodezji Północnej. Była to misja powierzona polskim prowincjom Towarzystwa Jezusowego. W czasie wojny zmarł generał jezuitów, Polak, o. Ledóchowski, i nie było możliwości zwołania kongregacji generalnej celem wyboru nowego generała. Na tę propozycję odpowiedziałem twierdząco, z cieniem wątpliwości w jego realność. Moją decyzję przyjęto z radością, chociaż także liczono się z trudnościami natury obiektywnej. Na wyjazd do Rodezji Północnej musiałem