Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 47
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
więc widzę go tylko w jakimś wyobrażonym fotelu, jak otwiera kopertę z książką i kartkuje strony, ogląda okładkę, sprawdza, czy czegoś nie brakuje. Woła żonę - zobacz, przysłali! - i z dumą pokazuje frontyspis, gdzie widnieje dedykacja: Trzem Lidiom: Żonie, Córce i Wnuczce. Ale muszę jeszcze na moment wrócić do ostatniej części "Jonasza", tych pięknych i wzruszających krótkich pieśni żałobnych. Przeniósłbym do tej części kilka tekstów z części drugiej. Tych o śmierci pewnych słów, pewnego języka, pewnej mowy. Jak z "dziewki" zrobiła się "dziwka", ale i ona odeszła, stała się "kociakiem", potem odszedł "kociak" i zrobiła się "panienka". Jak gasły "andrusy", "żigolaki", "flirty
więc widzę go tylko w jakimś wyobrażonym fotelu, jak otwiera kopertę z książką i kartkuje strony, ogląda okładkę, sprawdza, czy czegoś nie brakuje. Woła żonę - zobacz, przysłali! - i z dumą pokazuje frontyspis, gdzie widnieje dedykacja: Trzem Lidiom: Żonie, Córce i Wnuczce. Ale muszę jeszcze na moment wrócić do ostatniej części "Jonasza", tych pięknych i wzruszających krótkich pieśni żałobnych. Przeniósłbym do tej części kilka tekstów z części drugiej. Tych o śmierci pewnych słów, pewnego języka, pewnej mowy. Jak z "dziewki" zrobiła się "dziwka", ale i ona odeszła, stała się "kociakiem", potem odszedł "kociak" i zrobiła się "panienka". Jak gasły <orig>"andrusy"</>, <orig>"żigolaki"</>, <orig>"flirty
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego