Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Płomyk
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1953
zaczął znosić do gabinetu na te właśnie godziny rozległe utwory Zoli, Jokaja, Dumasa, Lama... Raz w jesieni przyszedł stary introligator z sąsiedniej kamienicy,.. Po tym zdarzeniu nastała cisza trwająca dobre dwa miesiące..."
Tak opisywał Stefan Żeromski w swej książce pt. "Ludzie bezdomni" początki praktyki lekarskiej swego bohatera, młodego lekarza Tomasza Judyma. Było to w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Myliłby się ten, kto by sądził, że lekarzy w Polsce było wtedy za dużo albo że ludzie dziś są bardziej niż wówczas chorowici, bo dziś żaden lekarz nie siedzi bezczynnie miesiącami i nie czeka na pacjentów, tylko oni na niego czekają, nieraz bardzo
zaczął znosić do gabinetu na te właśnie godziny rozległe utwory Zoli, Jokaja, Dumasa, Lama... Raz w jesieni przyszedł stary introligator z sąsiedniej kamienicy,.. Po tym zdarzeniu nastała cisza trwająca dobre dwa miesiące..." <br>Tak opisywał Stefan Żeromski w swej książce pt. "Ludzie bezdomni" początki praktyki lekarskiej swego bohatera, młodego lekarza Tomasza Judyma. Było to w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Myliłby się ten, kto by sądził, że lekarzy w Polsce było wtedy za dużo albo że ludzie dziś są bardziej niż wówczas chorowici, bo dziś żaden lekarz nie siedzi bezczynnie miesiącami i nie czeka na pacjentów, tylko oni na niego czekają, nieraz bardzo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego