rodzice. Właściwie to ja jestem sierota - pomyślałem wczoraj w ogrodzie. I znów pracowaliśmy przy tym grobie - wkładaliśmy kwiaty, wygrzebałem patykiem dołek<br> <page nr=19><br> na wazon, myśląc, czy to nie przesada tak grzebać patykiem w Wielkanoc. I znów po zapaleniu świeczek stanęliśmy... i w głosie Flory zaczęło się coś łamać... Poszliśmy do cioci Juli, obiecując, że jeszcze wrócimy. "Mój Boże", mówi Flora, kiedy wracamy i patrzymy na walczące z narastającym deszczem świeczki, "gdzieżbym pomyślała... że to już będę cię w ziemi...". I tak powtarza te biedne zdania, powtarza, potem: "Tak, tak...", gorzko, z jałowym katastrofizmem. "Co wam życzyć... czy macie tam święta...", jakby wszystkie