Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
lesie, ale w takim sobie zwyczajnym lasku mieszanym, prawie jak zagajnik...
Ukryć za dnia!
Bo samoloty, wszędzie te diabelskie samoloty...
I myśmy tej sztuki dokonali!
Zaraz, zaraz.
0 czym to ja mówiłem.
.
- Że samoloty.
- Aha.
Bo myśmy się już wycofywali.
Nocą.
Tylko nocą.
Bo w dzień wszędzie pełno tych Heinkli, Junkersów, Messerschmittów i co tam jeszcze nad nami latało!
Więc za dnia skryć się, przycupnąć w siedemset koni i cicho sza.
A nocą marsz, marsz i marsz.
Byle do następnego lasu.
No i raz trafił nam się taki podlasek zagajniczek.
I nic innego wkoło.
A słońce już pnie się po niebie
lesie, ale w takim sobie zwyczajnym lasku mieszanym, prawie jak zagajnik...<br>Ukryć za dnia!<br>Bo samoloty, wszędzie te diabelskie samoloty...<br>I myśmy tej sztuki dokonali!<br>Zaraz, zaraz.<br>0 czym to ja mówiłem.<br>.<br>- Że samoloty.<br>- Aha.<br>Bo myśmy się już wycofywali.<br>Nocą.<br>Tylko nocą.<br>Bo w dzień wszędzie pełno tych Heinkli, Junkersów, Messerschmittów i co tam jeszcze nad nami latało!<br>Więc za dnia skryć się, przycupnąć w siedemset koni i cicho sza.<br>A nocą marsz, marsz i marsz.<br>Byle do następnego lasu.<br>No i raz trafił nam się taki podlasek zagajniczek.<br>I nic innego wkoło.<br>A słońce już pnie się po niebie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego