się - mruknęłam i wróciłam na katafalk.<br>Z pewnością nie minęło więcej niż pięć minut, kiedy okropny, krótki krzyk poderwał mnie znów na równe nogi. Zdawało mi się, że to głos Alicji. Jeden krótki, straszny krzyk i potem cisza...!<br>Omal nie wywichnęłam sobie ręki, naciskając kontakt ukryty pod ramą od obrazu. Kanapa była pusta, Alicji na niej nie było! W korytarzyku usłyszałam rumor i głos Pawła i Zosi. Zabrakło mi oddechu, na szczęście zanim zdążyłam zacząć się dusić, dostrzegłam Alicję, żywą, w całości, poruszającą się w mroku przedpokoju.<br>- Strasznie was przepraszam - powiedziała z bezgraniczną skruchą i zakłopotaniem. - Pomyliłam się...<br>Zosia, chwiejąc się