się, wstał ciężko, a fałdy na twarzy rozciągnęły się w szyderczym uśmiechu.<br>- Ofiaruję to wino cypryjskie naszej wspólnej patronce, bogini zemsty i zwycięstwa, młodzieńczej Nike! - i chwyciwszy puchar z ręki Sotiona, chlusnął wino na mały marmurowy posążek skrzydlatej bogini, stojący na ołtarzu między łóżkami. Większość biesiadników poszła za jego przykładem. Kastor, któremu poprzednie kielichy zaprószyły już nieco głowę, nie bardzo orientował się, co się dzieje, zawołał ze śmiechem:<br>- A ja piję na cześć Nike!<br>I jednym haustem wychylił zawartość. Korsarze oklaskami przyjęli jego wyczyn. Sotion patrzył zaniepokojony. Kastor oparł ręce na stole, chwilę siedział nieporuszony, przymknął powieki, zachrapał i jak martwy