jaka ja piękna, podziwiaj, kochaj!" Roman z głuchą odrazą odwrócił się od lustra. W chwilę potem jeszcze raz spojrzał na Helę i ponownie stwierdził na jej twarzy wyraz błogiej pewności, że ukochany chłopiec patrzy na nią bez przerwy i traci głowę z zachwytu <page nr=249>.<br> Rozdrażniony usunął się całkiem z jej widoku: "Kokietuj teraz puste lustro" - był jednak pewny, że będzie to robiła, był przekonany, że gdy nie ma nikogo, przed kim mogłaby się pławić z zachwytu nad sobą, to sobie wyobraża, że ktoś zawsze na nią patrzy. Wszystko było u niej na wierzchu, cała jej miłość, całe życie płciowe splatało się w